Skip to content

Autor: PoezjaLiter

Słowo

Każda litera to setki iskier, w bieli,
W przestrzeni majaczą słowa.
W napływie myśli,
Uczuć i wyobrażeń, znaczeń,
Kreśli się obraz wielu marzeń.

Wers każdy wpisany jest w duszę,
Pozbawiony serca nie czuje piękna,
Choć wokół jeszcze czuć róże,
Po woli zanikają w pamięci,
Usychają z niechęci, u stóp.

Zaś ta biała kartka, czysta czeka,
Niczym na koniec gdy powita nas mrok,
Gdy każdy nasz krok jest już o krok
Od świtu, niczym za rękę prowadzi nas wzrok,
Gdzie serce zaczęłoby bić ostatkami sił,
I żyć, na nowo w świetle, i być.

Pióro oprawione w złocie nadal kreśli,
Litery swe pieści językiem w boleści,
Tuszem w czerni i czerwieni, w szarości dnia,
W młodości, choć sięga już śmierci dna,
Nadal chce żyć i czuć, choć martwa już była tu.

Leave a Comment

Znamiona Dusz: Rozdział 14


Rozdział 14: Tom

– Jesteś w samą porę – zaczął Manus gdy tylko zbliżałem się do jeziora idąc w mroku – Dzisiaj nauczę cię kilka prostych zaklęć obrony i ataku.
Noc była zimna. Duży i jasny księżyc świecił nisko na niebie, odbijając się w jeziorze. Manus stał wpatrzony w jezioro, najwyraźniej nad czymś myślał.
– Ale najpierw mam do ciebie kilka pytań. – dodał po chwili obracając się do mnie .
Jego twarz pokryta była licznymi, starymi już bliznami. Zresztą, nie tylko twarz miał całą poszytą. Jego dłonie także nie wyglądały lepiej. Jego oczy dokładnie mnie obserwowały, każdy mój ruch. Mimo startego wieku, trzymał się całkiem nieźle, pomyślałem.
– Słyszałem, że walczyłeś z Morwertem. Wezwałeś demony do siebie.
– Tak. Zabili mi Nali. – zaprotestowałem.
– Wiem. Była u mnie, – zaczął – a właściwie jej dusza,  przed naszym spotkaniem. Mówiła co zrobiłeś im, jak to wygladało. – zawahał się na chwile – Demony, które w tobie siedzą pomogą ci, tylko musisz się ich słuchać ale i też samodzielnie myśleć.
– Była u pana?

Leave a Comment

Znamiona Dusz: Rozdział 13

Rozdział 13 / Tom


Znałem już tą drogę. Ta sama łąka co ostatnio, stałem po środku pustkowia. Zostawiając za sobą nieznaną mi wioskę, stojąc zaś przed gęstym i znajomym lasem. Wiedziałem gdzie podążam. Do drzwi, które stanowiły dla mnie najważniejszą drogę.
Obejrzałem się jeszcze raz za siebie. Dziś widziałem już więcej detali, za polami pszenicy j kukurydzy, prócz lamp ulicznych – widziałem dziś dachy domów, których jeszcze tliło się światło.
– Dlaczego nie mogę pójść w drugim kierunku?
Mój głos wydawał się dziwny, bez emocji i spokojny. Jakiego nigdy nie słyszałem, nienaturalny. Jednak coś mnie wręcz pchało w stronę lasu, nakazywało bym tam dotarł

Leave a Comment

Znamiona Dusz: Rozdział 12

Rozdział 12 / Sersus


Rok 1953, 16 maj



– Popatrzmy. – zawył jeden z zebranych. – Kogo my tu mamy.  – spojrzała na mnie sokolim okiem kobieta– Sam w swojej postaci, Sersus Kreewn przybył do nas z wizytą. – zaśmiała się. – Co cię do nas ściąga w środku naszej kolacji.
Rozejrzałem się dookoła. Znalazłem się w ciemnym i śmierdzącym pokoju. Okien i drzwi nie było, prawdopodobnie zostały wybite i połamane przez wandali grasujących w dzień, w noc było zbyt niebezpiecznie. I nawet zwykli, nie magiczni ludzie to wiedzieli. W pokoju, który chyba został w ten ruinie jako jedyny nienaruszony, na jego środku stał jedyny duży, podłużny stół z czterema drewnianymi krzesłami, przy których siedziało trzech wysokich i mocno zbudowanych mężczyzn z niewyraźna twarzą, ubranych w ciemne, czarodziejskie szaty. Czwartą osobą była kobieta. Twarz jej była pokryta makijażem, który odbijał się w świetle ulicznych lamp. To ona do mnie przemówiła, kiedy zjawiłem się w tej dziurze, którą można było nazwać domem. Reszta pomieszczenia była zawalona śmieciami i starymi kartonami, które przyciągały wzrok.

Leave a Comment

Znamiona Dusz: Rozdział 11

Rozdział 11 / Tom


Słyszałem jedynie głuche bicie zegara w pokoju głównym, gdy otworzyły się drzwi do mieszkania. Wybiła godzina siódma. Dość wcześnie, a jednak przy kuchennym stole już ktoś siedział.
Nie byłem pewny czy chcę teraz rozmawiać, samotność w tej chwili wydawała się lepsza. Trzymając w prawej ręce zimny kawałek metalu przeszedłem cicho, ciemny korytarz i stałem patrząc się na Sarę i Rolba z bezinteresowną miną. Nic nie mówiąca, jak gdyby informacje, które dwie godziny temu dostały się w moje ręce, były kłamstwem. Nie chciałem dać po sobie poznać niczego, co by mogło zepsuć, puki co, nasze relacje.
Sara, razem z Rolbem siedziała przy stole. Przy jego dwóch końcach, z dala od siebie. Z zaspaną miną uśmiechnęła się do mnie, jednak jej mina szybko zrzędła gdy zobaczyła co mam w ręce. Rolb jedynie obrócił się do mnie.

Leave a Comment

Znamiona Dusz: Rozdział 10


Rozdział 10 / Tom

Pokój  wyglądał na dawno opuszczony i zaniedbany. Nikt tu nie sprzątał od wieków. Jedyne co zostało tu zmienione to prawdopodobnie pościel, na drewnianym łożu, stojącym na przeciw wielkiego okna wychodzącego na pobliskie lasy i jezioro. Te same co na fotografii, którą widziałem na dole w korytarzu.
Wszędzie porozrzucane były przypadkowe puste kartki i książki. Więc poukładanie je na polki i posegregowanie kartek zajęło mi dobrą godzinę. Na części z nich były jedynie wyblakłe fragmenty szybkiego pisma czy jakichś starych notatek, je schowałem do szuflady i zabrał się do dalszego sprzątania pokoju.
  – Tom? – rozległ się cichy głos zza drzwiami. – Śpisz?
  – Nie. – odezwałem się sam do siebie.
Po cichu kierując się ku niemu, nasłuchiwałem. Byłem przekonany, że wola mnie Sara, ale coś podpowiadało mi jednak abym uważał. 

Leave a Comment

Znamiona Dusz: Rozdział 9

Rozdział 9 /Tom

Stałem  na skraju lasu, w ciemnościach. Było dziś naprawdę ciemno, za mną w oddali widać było delikatne zarysy przydomowych latarni, z których przez mgłę przebijało się delikatne światło. Ale ja tam nie mogłem wrócić, musiałem iść do przodu. Nie wiedziałem gdzie jestem, otoczenie w którym się znalazłem widziałem po raz pierwszy. Jedyne czego byłem pewny to brak czasu, on dyktował mi  drogę.
Biegłem teraz po omacku przez gęste krzaki, raniąc przy tym twarz i ręce. W powietrzu było można wyczuć zapach świeżych liści i świeżo skoszonej trawy. Brak odgłosów zwierząt, jedynie huk łamanych gałęzi i głośne nabieranie powietrza towarzyszyły mi w drodze do…
No właśnie. Jedynie to, co było pewne to, to że idę naprzód. Nie wiedziałem dokąd i dlaczego. Ale gdy będę już blisko ono samo wskaże mi drogę. Musiałem być pierwszy przed nimi. Tylko tak mogłem mieć przewagę w walce.

Leave a Comment

Znamiona Dusz: Rozdział 8

Rozdział 8 / Tom

Gdy przenieśliśmy się z Trondem przez port, wprost pod drzwi państwa Marder, zajęło mi chwilę zanim na nowo złapałem oddech. Trond zostawił mnie i odszedł, bez jakichkolwiek pytań i odpowiedzi. Zostawiając mnie z tym wszystkim samego.
Zajęło mi to chwilę zanim postanowiłem zapukać w drzwi. To co się przed chwilą stało było dla mnie szokiem. Nie potrafiłem przypomnieć sobie nic, co byłoby związane z moim starym życiem. Wszystkie wspomnienia z tamtym domem znikły.
Drzwi otworzył mi ojciec Sary, Tadeusz.
  – Kto tam. –  zapytał przez zamknięte drzwi.
  – Tom. – odezwałem się.

Leave a Comment

Znamiona Dusz: Rozdział 7


Rozdział 7 / Tom

Tym razem przesłuchanie zaczęło się w budynku Rady, który znajdował się w samym centrum  wioski elfów. Otoczony był zielenią i marmurem. Budynek był niski, zbudowany z kamienia ze spiczastym dachem z czerwoną dachówką. Jego okna były małe, powyżej dostępu ciekawskich osób.
Weszliśmy głównymi drzwiami. Wysokie i z drogiego drewna, ciężkie i ciemne. Przy których czekał już na nas elf, którego już widzieliśmy ostatnim razem.
Rafael  Trond, stał i obserwował wszystko to, co dzieje się na zewnątrz. Ubrany w czarną szatę, która skrywała za pewnie broń, idealnie wpasowała się w jego delikatną posturę i nadawała mu powagi jak przystało na wysoko postawionego urzędnika. Jego wzrok przenikał nasze ciała.

Leave a Comment

Znamiona Dusz: Rozdział 6

Rozdział 6: Tom

Pamiętam jedynie jak nas zabrali. Gdy się obudziłem w salonie Sary, w którym mnie i Nali niegdyś przesłuchiwali. Nie czułem się tam dobrze. Było jeszcze ciemno gdy otworzyłem wejściowe drzwi domu i wyszedłem .
Cisza, która panowała na zewnątrz sama prowadziła mnie do miejsca, które ja i Nali znaliśmy i pamiętaliśmy zbyt dobrze by o nim zapomnieć. Wiedziałem, że wcześnie rano będzie pogrzeb zmarłej, ale nie potrafiłbym na nim być i widzieć jak jej już nie ma.
Moja blizna paliła gdy zbliżałem się do wielkiego dęba, który rósł wśród traw, otoczony z dala ciemnym lasem. Pod jego liśćmi rósł miękki mech, na którym często leżeliśmy.
Dziś było tak samo. Słońce właśnie wstawało, gdy usiadłem koło drzewa, wpatrzony w wstające niebo.
– Nie możesz obwiniać siebie Tomaszu. – powiedział damski głos kobiety, która usiadła obok mnie.
Poznałem  ją, choć przybrała wygląd młodszej dziewczyny nadal była to ta sama kobieta, która po śmierci zabrała dusze Nali. Te oczy, nadal były te same, a głosy w mojej głowie tylko mi to potwierdzały.
– Ostatnio nie powiedziałaś mi, jak cię zwą. – odparłem.

Leave a Comment