Mimo że jeszcze zbyt wcześnie
Powietrze zbyt rześkie
Szczypie delikatnie czerwoną twarz
W półmroku świtu polny wiatr
Co niesie wiosenny zapach traw
Skrytych we mgle
W bieli czerwieni się nieba żar
Zza starych drzew
Skąd dochodzi cichy dźwięk
To ptaków nieśmiały śpiew
Choć jeszcze gwizdy tańczą
Gasną niczym światła latarni
Gdzie ginie blask plecionych mrokiem fal
Spieniony żar wstającego dnia..