Rozdział 14: Tom
– Jesteś w samą porę – zaczął Manus gdy tylko zbliżałem się do jeziora idąc w mroku – Dzisiaj nauczę cię kilka prostych zaklęć obrony i ataku.
Noc była zimna. Duży i jasny księżyc świecił nisko na niebie, odbijając się w jeziorze. Manus stał wpatrzony w jezioro, najwyraźniej nad czymś myślał.
– Ale najpierw mam do ciebie kilka pytań. – dodał po chwili obracając się do mnie .
Jego twarz pokryta była licznymi, starymi już bliznami. Zresztą, nie tylko twarz miał całą poszytą. Jego dłonie także nie wyglądały lepiej. Jego oczy dokładnie mnie obserwowały, każdy mój ruch. Mimo startego wieku, trzymał się całkiem nieźle, pomyślałem.
– Słyszałem, że walczyłeś z Morwertem. Wezwałeś demony do siebie.
– Tak. Zabili mi Nali. – zaprotestowałem.
– Wiem. Była u mnie, – zaczął – a właściwie jej dusza, przed naszym spotkaniem. Mówiła co zrobiłeś im, jak to wygladało. – zawahał się na chwile – Demony, które w tobie siedzą pomogą ci, tylko musisz się ich słuchać ale i też samodzielnie myśleć.
– Była u pana?