Skip to content

Spowiedź Istoty: Wiersz VI

VI

spójrz jak czarne niebo czerwienią się barwi zachmurzone
popycha nas wiatr liśćmi sypiąc do stóp, wśród traw
umyka przed nami gęsta w oddali mgła,
odkrywa ciepły jesieni płaszcz

cisza zdaje się grać pieśń weselną dla dwóch gwiazd
choć jeszcze słowa żadne nie padły na znak
wtulona we mnie twa spragniona ciepła twarz
jeszcze milczy, z zachwytu dotyku, dłoni na skórze

twe oczy błyszczą, upojone z miłości i wina
już niedaleko, jeszcze tylko nieznaczna chwila
by skosztować, i kąsać, i żyć chwilą, żyć
to wystarczy – by dalej w tym świecie tkwić

twe uda rozpraszają mój wzrok
gdy sukienka niebezpiecznie ciąga w dół dłoń
a ty we mnie się schroń, z pomiędzy słów łów
gdy powoli rozbieram cię już tu, bez tchu zaciekle

noc nam sprzyja, w samotności budzi szaleńczą osobliwość
trzymając twą kruchość za pośladki, upijam się ekstazą
choć Twój krok niekiedy rodzi się w dreszczu draśnięcia wydzieliną
łapczywie drążę, na nic już nie zważając

unosisz swą sukienkę ponad pierś tak nagą
pocałunkiem walcząc z biciem serca szaleńca
gdy zimny wiatr schładza nasze myśli, bawiąc się i dławiąc
koję Twój strach w pocałunku, i pierwszym dotyku

wilgotnych warg

nie musisz nic mówić, twe oczy mówią dziś wszystko
to wystarczy by poznać twojego ciała kształt
i smakować tych dreszczy gdy ciało pieści ciało, nie czekając na tak
delikatnie dotykiem tracić czas, konsumować świat wytrwale

a później będziemy milczeć bo wystarczy że jesteś
że ciało po raz pierwszy bije obok każdego z nas
wtuleni tak bez względu na światu brzask
oddycham twym powietrzem, oddycham za serca dwa

How useful was this post?

Click on a star to rate it!

As you found this post useful...

Follow us on social media!

Published inSpowiedź IstotyWiersze

Be First to Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *