VII
śpij jeszcze kochanie, śpij
spokojnie drżyj
wtulona w objęcia nocy
co kroczy ku pamięci jak my
tak nietrwali w swej istocie
tul się w me ciepłe ciało
w piersi co niczym poduszka są
i sutki drażnione wspomnieniem
tak wspaniałym lecz krótkim
dziś jeszcze nie pora by spać
w marzeniach trwać jak Iliada
pokonać strach i lęk
przed mrokiem dzikich traw
co tak nas tuliły, nie raz
twój oddech tak spokojny
miękki i powolny, ciepły
powoduje łzy co są niczym żar
w szczęściu i radości
spoglądam jakby nie istniał czas
na Twój świat co mnie zabrał
wystarczy mi twój szept
oddech nieświadomy na nagim ciele
wystarczy jęk cichy ciała
i ciepło, słów kilka, to przyjemność
wystarczy dotyk ciała o ciało
i deszcz
by zaistnieć i trwać dłużej niż człowiek
w ciszy nocy, nie jestem już sama
wtulona we mnie śnisz każdą łzą
i wydawać się może to iluzją
każdy kawałek mego ciało dziś żyje tobą
a nie chce cię oddać, chce czuć
teraz i tu, nie martwić się co przyniesie nam
jutro
dziękuję, że jesteś, w tej otchłani
mym światłem, w blask ubrani,
tak żywi wśród ludzi,
co zdają się być demonami,
a jednak sami,
kocham każdą z tobą sekundę
jakoby następna miała mi ciebie zabrać
i nie oddać mi tego źródła duszy
co energią mnie karmi,
jak piersią dziecko się dławi
Be First to Comment