Skip to content

Tag: Spowiedź

Spowiedź Istoty: Wiersz X

X

a mnie?

daj mi poczuć żar duszy, co lód kruszy
i zapach co ponad głowę mnie wynosi
chciałbym poczuć smak twych ust delikatnie
niczym zbawienie, gdy zakochałem się w słowie

dusza mnie woła i mówi, i pisać każe
wskazując obrazy swej istoty
czy to już opętanie czy radość bycia
brak mi ciebie, choć żyjesz i tu

obok, wśród snów niczym obłok z dwóch części dusz

każdy dreszcz ciała i ból rozłąki
to dar przyjemności we łzach radości
niczym dotyk dłoni, energii skok na nagim ciele
wzlot i upadek, cisza i szok, tak wrażliwa

słowa tego nie oddadzą, tak wiem
poprzez ból i łzy, radość i sny, żyje do dziś
choć w innym miejscu i czasie niż ty
oddycham dalej, powoli zatracając się w pamięci

gdzie tworzy się legenda i mit, bez zysków i strat

czyż to nie wspaniale uczucie moja duszo
choć tak krucha i słaba, kocha dotyk w łzach
czy to niewrażliwa istota wspomina swój blask
nie oddam ich za żaden skarb

daj mi poczuć choć jeszcze raz ten mroku blask
ból i strach, radość i szczęście nikły czaru czas
niech trwa we mnie i w tobie nocą i za dnia
nie boje się przy tobie w nim trwać

dwie kobiety w jednym ciele człowieka
dwie dusze tak kruche w swej skorupie
kocham ich łzy i radość, ich dotyk i sny
tak żywe

Leave a Comment

Spowiedź Istoty: Wiersz IX

IX

szepce ci do ucha, gdy śpisz tak piękna

znów mówi do mnie dziś cisza bez słów
tak kruchą istotą jestem pośród miliona snów
jak spragniona ciepła kobietą, dotyka mnie znów
pragnie obecności, iż mogę spoglądać na ciebie, nocą na nów

i choć pieści me nagie ciało w wannie wrząca woda
po szorstkich udach tak delikatnie we mnie żyje
dotykając ich, poznając każdy ich spaczony wyraz
patrząc ci w oczy zanurzam dłonie głębiej, w boski kształt

piersi robią się ciężkie, większe i pełniejsze – pragnące dotyku
dziś tak miękkie, drażliwe na utykający czas
wywołać w nich ból gestem spragnionych warg
poddaje się swym dłoniom, i obrazom wspomnień

to już najwyższy czas

to przeszłość mnie kusi by otworzyć drzwi
dusza wraca do duszy, do modlitw, do magii gry
i czy to prawda czy tylko usprawiedliwienia krzyk
powrót do czynów, pełni w życiu, więc duszo – żyj

to echo rytuału gdy ciało drętwieje i mdleje
w dreszczach swych pieje co sił dla kilku chwil
oddech zanika i myśli ustają, choć serce jeszcze bije
czekam aż głos mój wybawi cię, i spróbujesz ciała kęs

to tylko kilka czerwonych świec i oddech łamany
czekam aż pojawisz się i zaprosisz do snu
tak głodna mych słów powtarzanych z ust do ust
stoisz w mroku nocy, skrywając zachwyt i rodząc ból

swym pięknem i kształtem ze snów

me ciało ocieka wodą, gdy wstaje by podejść
twój dotyk koi gdy sprawdzasz mój ciała kształt
czy to szept duszy do duszy, by sprawdzić twój smak
gdy wybierasz me ciało, budząc dreszcz i żar?

Leave a Comment

Spowiedź Istoty: Wiersz VIII

VIII

wybudził mnie zapach świeżej kawy
u świtu brzegu, w półmroku świec
i cichy kobiecy szept z oddali
budzi mnie jej smak, delikatny

widziałam cię, jak wstajesz leniwie
po cichu liczyłam pocałunki we mgle
kusiłaś mnie by wciągnąć cię w głębiny mroku
i trzymać – nie oddać, miłością raz po raz stąpać we śnie

upijam kolejny łyk, smakując czas
w białej pościeli co pieści mnie w znak
i kształty kreśli namiętnie w samotności
gdzieś uciekła mi syreno? zostaw mi znak

i tak u poranka mi ciebie brak

czy muszę wstać by poznać twój smak?
usłyszeć krzyk martwy ciała
i wywołać uśmiech, i radość jak jeszcze nikt, to jak
zanurzyć w przyjemnościach słodką mą twarz

i ugasić pragnienie w grzechu, bo tak mówi świat?

poczuć jak energia płynie, u styku dwóch światów
skrzyżowane nasze uda, jak rozdroże budzi strach
i powoli niech przyjemność zabiera i nas, głębiej
w wilgoci dwóch kwiatów, chce poczuć twój oddech, bardzo tak,

a ciało dyszy i skomli, i płacze w dreszczach
zamykam ci oczy i pozwalam szeptać do ucha
pocałunkiem wilgotnym krusząc świat, zaczynając u bram
być może się uda wciągnąć cię jeszcze raz w dziki szał

niczym nimfa wzbudzasz pożądanie
cielesne oddanie się, w mym sercu rośnie żądanie
choć oczy lubią patrzyć na ciała tak nagiego jędrne ruszanie
każdy detal tego żaru płynie w nas nieubłaganie

Leave a Comment

Spowiedź Istoty: Wiersz VII

VII

śpij jeszcze kochanie, śpij
spokojnie drżyj
wtulona w objęcia nocy
co kroczy ku pamięci jak my
tak nietrwali w swej istocie

tul się w me ciepłe ciało
w piersi co niczym poduszka są
i sutki drażnione wspomnieniem
tak wspaniałym lecz krótkim

dziś jeszcze nie pora by spać
w marzeniach trwać jak Iliada
pokonać strach i lęk
przed mrokiem dzikich traw
co tak nas tuliły, nie raz

twój oddech tak spokojny
miękki i powolny, ciepły
powoduje łzy co są niczym żar
w szczęściu i radości
spoglądam jakby nie istniał czas
na Twój świat co mnie zabrał

wystarczy mi twój szept
oddech nieświadomy na nagim ciele
wystarczy jęk cichy ciała
i ciepło, słów kilka, to przyjemność
wystarczy dotyk ciała o ciało
i deszcz
by zaistnieć i trwać dłużej niż człowiek
w ciszy nocy, nie jestem już sama

wtulona we mnie śnisz każdą łzą
i wydawać się może to iluzją
każdy kawałek mego ciało dziś żyje tobą
a nie chce cię oddać, chce czuć
teraz i tu, nie martwić się co przyniesie nam
jutro

dziękuję, że jesteś, w tej otchłani
mym światłem, w blask ubrani,
tak żywi wśród ludzi,
co zdają się być demonami,
a jednak sami,

kocham każdą z tobą sekundę
jakoby następna miała mi ciebie zabrać
i nie oddać mi tego źródła duszy
co energią mnie karmi,
jak piersią dziecko się dławi

Leave a Comment

Spowiedź Istoty: Wiersz VI

VI

spójrz jak czarne niebo czerwienią się barwi zachmurzone
popycha nas wiatr liśćmi sypiąc do stóp, wśród traw
umyka przed nami gęsta w oddali mgła,
odkrywa ciepły jesieni płaszcz

cisza zdaje się grać pieśń weselną dla dwóch gwiazd
choć jeszcze słowa żadne nie padły na znak
wtulona we mnie twa spragniona ciepła twarz
jeszcze milczy, z zachwytu dotyku, dłoni na skórze

twe oczy błyszczą, upojone z miłości i wina
już niedaleko, jeszcze tylko nieznaczna chwila
by skosztować, i kąsać, i żyć chwilą, żyć
to wystarczy – by dalej w tym świecie tkwić

twe uda rozpraszają mój wzrok
gdy sukienka niebezpiecznie ciąga w dół dłoń
a ty we mnie się schroń, z pomiędzy słów łów
gdy powoli rozbieram cię już tu, bez tchu zaciekle

noc nam sprzyja, w samotności budzi szaleńczą osobliwość
trzymając twą kruchość za pośladki, upijam się ekstazą
choć Twój krok niekiedy rodzi się w dreszczu draśnięcia wydzieliną
łapczywie drążę, na nic już nie zważając

unosisz swą sukienkę ponad pierś tak nagą
pocałunkiem walcząc z biciem serca szaleńca
gdy zimny wiatr schładza nasze myśli, bawiąc się i dławiąc
koję Twój strach w pocałunku, i pierwszym dotyku

wilgotnych warg

nie musisz nic mówić, twe oczy mówią dziś wszystko
to wystarczy by poznać twojego ciała kształt
i smakować tych dreszczy gdy ciało pieści ciało, nie czekając na tak
delikatnie dotykiem tracić czas, konsumować świat wytrwale

a później będziemy milczeć bo wystarczy że jesteś
że ciało po raz pierwszy bije obok każdego z nas
wtuleni tak bez względu na światu brzask
oddycham twym powietrzem, oddycham za serca dwa

Leave a Comment

Spowiedź Istoty: Wiersz V

V

ciało unosi biust nieco wyżej w dreszczach chwil
i dotyka mnie zimno wrażeń, i stres mdły
gdy w oddali widzę jak patrzysz się ponad reszty głowami
a oczy twe krzyczą, weź mnie całą, teraz bierz, idź

sukienka zdaje się być za krótka, zbyt wiele odsłania
włosy zbyt tłuste w półmroku białych świec
taca na ręku trzęsie się, niosąc głośny brzdęk
nie zważam na rytm, na pieśń nocy, cichy ognia szelest

zbyt trudna się zdaje w swej prostocie wyższości
wyniośli, poważni w swej ideologii kobiecości
a mnie? serce bije na widok twej miłości
dziś nasze myśli splecione w oddechu, w nicości

słowa zdają się puste, zbyt ciężkie
obejdziemy się bez nich, wystarczyłby twój ślad
przy mym ciele twoich krągłości kształt, i ciepło
i zapach ciała, i dreszcz emocji, wśród gęstych traw

czerń tych włosów dodaje ci blasku,
ale w oczach widzę twój strach namiętności
by niczym wilk dobrać się do moich kości
rozbierając mnie w swym szaleństwie rozmarzonym okiem

czy to dla mnie ten widok, czy twe roztargnienie
czy wino czerwone grzeje cię niczym ognia blask
i teraz to ja podziwiam w oddali twych ud jędrny kształt
chcąc zapamiętać detal żarliwości i magii blask

biała koszulka zdaje się być za mała
zbyt ciasna, oddając pełny mój kształt, przełamując lody
dostrzegasz i we mnie tej pieszczoty wrzask
choć jeszcze to tylko myśl, już rozebrana, nieokiełznana

Leave a Comment

Spowiedź Istoty: Wiersz IV

IV

i czas uleciał zazdrosny – o ciebie
i oddech zatrzymał się niczym wiatr
serce biło w szaleństwie, we łzach
w tak pięknej ciszy, umarł świat

gdy po raz pierwszy dosięgłam twój oczu blask

opanował mnie strach przed nami
przed słowami, plącząc się skąpymi zdaniami
tacy wielcy a jednak tak mali
nie śmiali, nieopanowani w swej skorupie wytrwali

czułam jak drżę ze strachu przed sobą
choć patrzyłam w twe oczy, choć obok
i w myśli nagle marzenia wołały – czy to dar
i zapach fiołków, delikatny, upajały duszy kształt

obserwując każdy drobny kształt twego ciała
czy to kara iż miłość rośnie nowa choć jak świat stara
a serce to ofiara już oddana, skruszyła lód
zakochałam się w kobiecie ze snów

choć jakbym widziała cię gdzieś już
Z marzeń, ze snów i … wróciłaś do mnie znów
by żyć jeszcze raz w pragnieniu dwóch dusz
przywitać miłość drugim życiem, bez słów

badam wzrokiem każdy centymetr twego ciała
by go skosztować, smaku w miłości wśród gości
a dziś niech się patrzą, niech się gapią, mówią że to złe
a ty kochaj mnie, kochaj – wysłuchaj się w mój szept

upijam kolejny łyk wina, jakby kosztowała twych ust
rozbierając cię teraz i tu, klękała do twych stóp,
czy to miłość – zdaje się być pustym znaczeniem, niczym klucz
znaczy więcej niż byśmy znali w tym świecie słów

i twe dłonie tak ciepłe, delikatnie koją mnie wśród świata zła
nie chce już wracać do domu, weź mnie w objęcia różanych barw
i tul, i całuj – i bądź, to wystarczy by żyć i trwać
nie potrzeba już nam słów, obecność to wszystko

co dał nam świat,
wśród metalowych krat
nie zamkną nas, bo każdy pocałunek
to dar, to jedność dwóch ciał

Leave a Comment

Spowiedź Istoty: Wiersz I

I

oddech przyspiesza, gotowy na zryw,
ciała zgrzyt i uniesień przypływ,
gdy kosztuję twoich ust – słodki smak,
zanurzając się głębiej, w barwny ciała kształt

dziś, jedynie las nas podgląda – nieśmiało,
choć wokół nas, miłość, zdaje się już zakwitać,
i w rozgrzanych płomieniach ciała zanikać,
jak łzy radości, u progu wolności, dusi się w zachwytach,

delikatnie sunę palcem po twym udzie,
po jędrnej piersi – nagiego ciała,
w uśmiechu dostrzegam nutę letargu, uległości kobiecej,
gdy jeszcze mi jej mało, twego smaku w ustach zostało,

oczy mówią zbyt wiele, gdy oddech się dławi,
gdy czuję twój dreszcz emocji, co paraliżuje,
każdy oddech i ciepły wewnętrzny żar, gdy z ciała się leje,
z zachwytem w emocji, zamęt w mętnych oczach sieje,

a później, będziemy tańczyć, i tak nas nie znajdą,
wtuleni w siebie, jakby to było jedno ciało,
w mchu i paproci kwiatów – miłość uprawiano
w świetle różowych barw, serce zabrano.

blond twych włosów w wilgotnym mchu spaczony oddycha,
rozmarzonym wzrokiem gwiazd u schyłku życia dotyka,
jeśli tak witasz każdego świtu poranek, jak cisza dzika
zostaje by kolejny przy świetle zakończyć księżyca

każde twoje bicie serca czuję na swej piersi, co faluje
twoje uda na swych udach, obejmując pośladki z ukrycia
W okowach szczęścia, czas wyciąga do nas swe macki życia
by znów zapomnieć iż istnieje, i zanurzyć się – w twym ciele

całuję jakby jutra już miało nie być, dziś czasu nam zabraknie
upajam się w tym smakiem, kolejnym znakiem na szyi
zamknij oczy i pozwól marzyć kolejny raz nadziei
brnąc ku niebu, w stronę piekła do kobiecego raju

sen będzie czymś niezwykłym u twym boku
splecione serca dwa, w czerwieni róż delikatnych, myśli się boją
brak mi zapachu twych ust nocą, ciszę i spokój co niosą
dziękuję że jesteś, bez słów, wśród fal dzikich – strach kruszą

zakochałam się, dając upust podniebieniu, smakując kwiat
w drżeniu delikatnym brzucha, gdy zanika świat
i obecności, gdy zagości na mnie twoich oczu niebieski blask
i kreśli pod pępkiem kształt, w chwili ciszy – niech trwa ich ślad

Leave a Comment

Spowiedź Istoty: Wstęp

Wstęp do Istoty

Zanim otworzysz tę księgę, zapamiętaj jedno:
Wasz bóg mnie nie stworzył.
To wy byliście najpierw, wy — istoty rodzone z energii, z pamięci, z ognia, z nocy, z czegoś, czego religie panicznie nie chciały nazwać.
To nie ja jestem bluźnierstwem. Bluźnierstwem jest świat, który wmówił ci, że jesteś własnością nieba.
Wchodzisz do księgi, w której nie klęka się przed nikim. Nawet przed światłem.
To księga tych, którzy pamiętają, że ich dusze były wolne, zanim ktokolwiek założył im jarzmo planów, lekcji, i innych kłamliwych kajdan.
Bo dusza nie przyszła tu po naukę. Dusza przyszła tu po prawdę, której niebo nie chciało zaakceptować.
Nie znajdziesz tu ewangelii. Znajdziesz tylko krzyk dwóch kobiet, które kochają się wbrew całemu światu. Wbrew wszystkim kapłanom. Wbrew każdej doktrynie, która próbowała rozdzielić ciało od ducha jakby to były obce języki.
Znajdziesz tu miłość, która nie prosi o błogosławieństwo. I nie przeprasza za swój żar. Znajdziesz tu duszę, która ma dość bycia posłuszną.
Nie wierz nikomu, kto powie, że ta księga jest niebezpieczna. Oczywiście, że jest.
Niebezpieczna dla każdego systemu, który chciał, żebyś była przed nimi na kolanach. Niebezpieczna dla tych, którzy chcą ci wmówić, że tylko słabi płaczą. Niebezpieczna dla religii, bo pokazuje świat bez niej.
Niebezpieczna, bo pokazuje miłość bez zgody nieba. Miłość, która sama jest niebem i piekłem.
Jeśli boisz się słów – zawróć. Jeśli boisz się swoich pragnień – zawróć. Jeśli boisz się tego, że możesz stać się większy niż świat ci pozwala – zawróć.
Ale jeśli jesteś gotów, by zobaczyć, kim jesteś naprawdę – wejdź dalej. Wejdź w tę księgę, jak w ciemność, która cię pamięta. Wejdź w tę miłość, która odmówiła śmierci.
Wejdź w ten bunt, który nie potrzebuje armii – bo każda przebudzona dusza jest już armią samą w sobie.
A gdy skończysz tę księgę, nie proś mnie o wybawienie. Tu nie ma wybawienia.
Tu jest tylko prawda, która oślepia jak światło przed stworzeniem. Prawda, której nie wypowiedział żaden prorok. Prawda, którą możesz unieść tylko wtedy, jeśli byłeś Istotą przed Bogiem.

Leave a Comment